wtorek, 31 grudnia 2019

Bóg Sześciopaka

Czyli za co jestem wdzięczny mężczyznom?



Na imprezce noworocznej w gronie przyjaciół opowiadaliśmy sobie, za co jesteśmy wdzięczni rokowi, który minął. Powiedziałem, że za mężczyzn.


Po pierwsze, bo są


Od roku prowadzę w CUD Grochów męski krąg. Spotkamy się regularnie w środy, rozmawiamy o swoim życiu, dzielimy się doświadczeniem, otwieramy serca. To piękne doświadczenie, gdy można być z innymi tak intymnie. Więc jestem wdzięczny, że mężczyźni przychodzą. Wykazują się dużą odwagą. W naszym świecie nie jest łatwo mężczyźnie podzielić się swoją wrażliwością z innymi mężczyznami. Nie jest łatwo odsłonić słabość. Pięknie dziękuję tym, którzy poszukują, badają, zwiększają świadomość. Świat potrzebuje bardziej świadomych mężczyzn.

Fot. Joshua Earle, Unsplash.


Po drugie, bo są szczerzy


Z czym mierzą się współcześni mężczyźni? Na pewno panuje wielki głód ojca. My, mężczyźni, nosimy w sobie skrzywdzonych chłopców. Rodzina bywa źródłem zranień. Nieobecny lub przemocowy ojciec to gorzki chleb powszedni mężczyzn. Oczywiście, matki też zadają ból. Ale mężczyzna w swoim rozwoju potrzebuje męskiego wzoru. Gdy go zabraknie, w duszy zionie głęboka dziura. Mężczyzna z dziurą w duszy unika odpowiedzialności i unika związków. Albo rozsadza relacje od środka. Mądrze pisał o tym Wojciech Eichelberger w książce „Zdradzony przez ojca”.

Więc jestem wdzięczny, że mężczyźni dzielą się z innymi swoim bólem. Swoimi trudnymi przeżyciami. Nie od razu, powoli, dopiero, gdy nawzajem się oswoimy i poczujemy bliskość. Wtedy mężczyźni odkrywają lecznicze właściwości kręgu. Gdy dzielimy się swoim życiem i opowiadamy szczerze o krzywdach, których zaznaliśmy, następuje wymiana. Samotnicy o bolesnych sercach odkrywają, że nie tylko oni niosą brzemię cierpienia. Że inni mają podobnie. Nie raz słyszałem głos ulgi z zaciśniętych gardeł: „Nie jestem sam!”. Świadomość, że inni maja podobnie, że w ludzki los wpisany jest ból, jest kojąca. Pomaga łatwiej nieść swój los.

Wielu z nas niesie gorzki los melancholii. Długotrwałe obniżenie sił życiowych. Brak poczucia sensu życia, sensu pracy, wypalenie i poczucie małej własnej wartości. Każdy z nas mierzy się z kryzysami życiowymi. Wnoszenie tego do kręgu jest jak odsypywanie piasku w worka, który dźwiga się na plecach.

Spotykamy się też w radości, śmiechu i poczuciu humoru. Dziękuję mężczyznom za to, że doceniają swoje życie, własne sukcesy, choćby najmniejsze, i chcą się tym dzielić. Bycie razem naprawdę bywa przyjemne.

Po trzecie, bo poszukują


Raz na kręgu pojawił się trzydziestolatek, który stwierdził, że tęskni za wojną. Tak! Tęskni za braterstwem, które rodzi się w walce. Wywołał tym duże poruszenie. Także tym, że emocje trzeba trzymać na dystans. Nie zyskał wielu zwolenników, ale za to wywołał dyskusję o tym, co jest ważne w życiu, o co każdy z nas jest gotów walczyć. I w tym jest wartość kręgu. Każdy z nas może przejrzeć się w oczach drugiego. Zobaczyć, że wiele nas łączy. I pojąć, co nas dzieli. Więc dziękuję mężczyźni za waszą gotowość poszukiwań. Za to, że pytacie, co to znaczy być mężczyzną. Za to, że szukacie różnych dróg. Nam, mężczyznom, nie jest łatwo we współczesnym świecie. Znikły stare wzorce kulturowe, nowe jeszcze się nie wytworzyły. Trochę błądzimy, trochę budujemy, trochę psujemy. Ale dzięki za to, że chce wam się szukać. Tylko ten, kto nie próbuje, nie popełnia błędów. Bilans rocznego kręgu – jeden spektakularny powrót do żony. Jedno świadome odejście od partnerki. Poszukiwania trwają.

Bóg Sześciopaka


Jestem terapeutą procesowym. Na kręgu pracuję z mężczyznami metodami psychologii zorientowanej na proces. Dużą wagę przywiązuję do snów. Jeden z mężczyzn śnił, że był w świątyni i oddawał cześć sobie samemu. Był w tej świątyni bóstwem. Nazwał się Bogiem Sześciopaka, ponieważ marzył o tym, żeby pójść na siłkę i zrobić formę. Pracowaliśmy z tym snem i mężczyzna poczuł, jak to jest być Bogiem Sześciopakiem, chłonął jego siłę. To bardzo męskie, prawda? Każdy z nas – mężczyzn - marzy o sile i potężnych bicepsach. Bóg Sześciopaka to wspaniała metafora męskości. Ale okazało się, że ta siła to nie wszystko. Nie zmieniła życia śniącego mężczyzny tak, jakby sobie wymarzył. Na kolejnym kręgu okazało się, że Bóg Sześciopaka to tylko wielka, kamienna powłoka. A w środku niej siedzi mała, słaba i zagubiona istota. I dopiero, gdy mężczyzna przyznał, że ma w sobie taką część i zadbał o nią, coś się zmieniło. Ta praca zrobiła wrażenie na wszystkich. Namacalnie odczuliśmy, że gdy godzimy się na własną słabość, pojawia się spokój, ciepło, wrażliwość, płynie życie. Prawdziwa siła rośnie, gdy zaakceptujemy w sobie delikatność.



Za to też jestem wdzięczny mężczyznom! 


Jeżeli wzywa Cię męski krąg, zapraszam na spotkania w CUD Grochów.
Od 15 stycznia 2020 w co drugą środę w godz. 19.00 – 21.00

Roman Praszyński

czwartek, 25 kwietnia 2019

Między miłością a wolnością

Warsztat 6-7 lipca 2019 


Pragniemy miłości. I uciekamy od niej. Tęsknimy za związkami. I rozbijamy je. Dlaczego bliskość wydaje się czymś groźnym? Jak pokochać bezpiecznie?



Zapraszamy do wspólnej pracy osoby, którym trudno zbudować trwałe relacje. Osoby, które czują, że tracą w związku siebie. Osoby, które chcą zmienić reguły wspólnego życia, ale nie wiedzą jak. Wspólnie – w atmosferze akceptacji – spróbujemy odkryć, jakie doświadczenia i przekonania nas ograniczają. I jak można je przekształcić, aby nam służyły.

Podczas warsztatu chcemy przyjrzeć się, jak rodzina, z której pochodzimy i system społeczny wpływają na nasze wybory i dylematy relacyjne. Co nas wspiera, a co nam utrudnia bycie w zgodzie z sobą samą/ym, kiedy jesteśmy w związku? Czego obawiamy się utracić w bliskiej relacji? Co nam pomoże dostrzec w tych lękach nasze ukryte potrzeby i znaleźć dobry dla nas i naszego związku sposób ich realizacji.

Zapraszają:
Justyna Masella-Praszyńska – terapeutka, współtwórczyni ruchu edukacji demokratycznej.
Roman Praszyński – terapeuta, dziennikarz, student psychologii zorientowanej na proces.
Jesteśmy małżeństwem z długim stażem – na własnej skórze poznaliśmy czym jest walka o związek i autonomię. Mamy dwójkę dzieci”.

Metody pracy: krąg, praca z ciałem, psychodrama, arteterapia, psychologia zorientowana na proces.

Termin: 6-7 lipiec 2019, 10.00-18.00 (przerwa na obiad).
Miejsce: Zoga Home, ul. Chłopickiego 17/19.

Koszt: 350 zł (do końca czerwca opłata 300zł),
warunkiem rezerwacji miejsca jest wpłata zaliczki 100zł.

Kontakt: 601 897 817, jusmaspras17@gmail.com




środa, 20 lutego 2019

Trójkąty, kwadraty i wielokąty, czyli geometria zdrady

Historie o zdradach rzadko bywają proste. Weźmy na przykład taką oto opowieść. Jest para, powiedzmy Adam i Ewa, oboje przyjaźnią się z Kasią. Od czasu od czasu Ewie wydaje się, że Adam ma wyjątkowo bliską relację z Kasią, ale nawet nie jest z tego powodu zazdrosna, raczej smutna.
 (autor zdjęcia Renatas Jakaitis)

Ona sama zwierza się czasem Kasi ze swoich fascynacji innymi chłopakami. Trochę jej głupio z tego powodu, bo ma poczucie , że zdradza w ten sposób Adama, ale nie ma innej tak bliskiej przyjaciółki.
Ewa wyjeżdża na trzy miesiące do pracy za granice. Po powrocie czuje, że coś się zmieniło w relacji z Adamem, a Kasi prawie w ogóle nie widuje. Jest pewna, że pomiędzy tym dwojgiem do czegoś doszło i próbuje ułatwić im rozmowę, zwłaszcza, że sama czuje się współwinna tej sytuacji. Ale oni robią wielkie oczy - o co ci chodzi? Ewa próbuje żyć normalnie. Sprzątając mieszkanie znajduje list do Adama podpisany imieniem Anna. Wyznanie wielkiej miłości, wspomnienia rzadkich chwil bliskości, tęsknota i niespełnione nadzieje na bycie razem. Ewie wydaje się, że zna autorkę listu, ich dawną koleżankę, nieco szaloną i zakochaną w Adamie. Przyznaje mu się, że przeczytała list i wyraża swoje współczucie dla dziewczyny. Adam tężeje, milknie, ale po chwili wyznaje, że to inna Anna, koleżanka Kasi, przez nią przyprowadzona do ich domu. Tak, miał z nią romans gdy Ewa była za granicą. Tak, to nie jest zakończona historia.
Ewie świat się rozpadł. Zdradził ja Adam, zdradziła Kasia i kto wie jeszcze ilu  przyjaciół, którzy wiedzieli o tej historii. Ku swemu zaskoczeniu, ona, osoba raczej introwertyczna, potrzebuje rozmawiać  o tym co się stało z wieloma znajomymi. Opowiadać po raz setny o pomyłce z listem, o podwójnej zdradzie. Próba rozmowy z Kasią kończy się fiaskiem. Ewa czuje się opuszczona, samotna i zmęczona obsesyjną chęcią poznania kochanki Adama. Poznać tę kobietę, zrozumieć, co go w niej zafascynowało, zbliżyć się do niej. Ewa przeżywa to, co wiele osób w tej sytuacji. Przedziwną chęć oswojenia potwora. Niektórzy badacze tematu zdrady podkreślają, że w trójkącie silniejsza relacja emocjonalna czasem powstaje pomiędzy żoną i kochanką. Bywa, że kochanka odkrywa, że bycie trzecią pozwala jej zachować bezpieczny dystans w relacji, jest cudownym schronem dla emocjonalnej niedostępności. Ewa, kiedy już ochłonęła z żalu, złości i zagubienia, zrozumiała, że pierwszą osobą, która ja zdradziła, była ona sama. Wtedy, gdy nie traktowała poważnie swoich potrzeb, gdy próbowała je racjonalizować lub umniejszać, gdy spychała emocje do najodleglejszych kątów we własnym wnętrzu. Bo się ich bała, bo nie wiedziała jak sobie z nimi poradzić. Bo nikt jej tego nie nauczył.
Jeśli macie potrzebę przyjrzenia się wielowymiarowości tematu zdrady, zapraszam na nasz warsztat: Zdrada, rozstanie i co dalej. Startujemy 19 marca w Cud Grochów. Po więcej informacji kliknij tutaj:
zdrada, rozstanie i co dalej

poniedziałek, 28 stycznia 2019

Moc kręgu

Znowu się popłakałem. Tym razem w kręgu. Dobrze jest popłakać się w obliczu ludzi z otwartymi sercami. To uzdrawia. Wszystkich.

Zawsze, gdy ludzie spotykają się z uważnością i otwartym sercem, dzieją się cuda. Właśnie mam za sobą dwa takie spotkanie. Krąg w ramach Terapii obywatelskiej. I Terapeutyczne śpiewanie. Oba kręgi zebrały się po zabójstwie prezydenta Pawła Adamowicza. Więc smutek, rozpacz, złość i bezradność królowały. Ale tam, gdzie jest choroba, pojawia się też lekarstwo. Wiec opuszczałem oba kręgi z nadzieją.


Foto. Martin Damboldt, Pexels.

Osamotnienie

Kilka słów wyjaśnienia. Krąg to stara tradycja rdzennych Amerykanów. Nie można wykluczyć, że Słowianie też ją znali. Ludzie zasiadają w kręgu, aby być ze sobą, rozmawiać i słuchać z uważnością. Każdy mówi po kolei, z serca, o sobie, o tym, co go porusza. Nikt nie ocenia, nikt nie udziela rad. Krąg, który zorganizowałem z psychoterapeutką Tanną Jakubowicz-Mount, zgromadził około dwudziestu osób. Kobiet, mężczyzn, starszych i młodszych, były reprezentowane trzy pokolenia Polek i Polaków. Przyszli ludzie przejęci zabójstwem politycznym, ranni bólem. Mówili o swoim lęku, goryczy, złości. Spróbuję to ogarnąć:

Gorycz

„Wychodzę od lat na ulicę. Tak mało jest ludzi gotowych na to. Czuje gorycz opuszczenia”.

Bezradność

„Co czuję? Bezradność. Czuję się osaczony”.

Zamrożenie

„Nie wychodzę na ulicę, bo nie pozwala mi na to praca w organizacji pozarządowej. Muszę być „obiektywna”. Co czuję? Zamrożenie”.

Wdzięczność

Bardzo dziękuję tym, którzy wychodzą na ulice. Ja nie umiem. Ale chciałabym, żeby wiedzieli, że robią to też w moim imieniu. Dziękuję”.

Złość

„Nie mogłam spać. Ta zbrodnia rani moje serce. Mam ochotę krzyczeć”.

Przebudzenie

„Potrzebowałem tej śmierci, żeby skontaktować się tym wszystkim, co wypierałem przez ostatnie lata. Oglądałem pogrzeb w telewizji. Płakałem”.

Pustka

„Rok temu blokowałam pochód narodowców na moście. Mam wiele spraw w sądzie. Czuję się bezsilna. Nie wychodzę na ulice. Nie mogę. Czuje pustkę”.

Energia

Mocno czuję, że jesteśmy razem. Że przez każdego z nas płynie energia. Uczmy się od siebie”

To właśnie po pierwszym „okrążeniu” kręgu płakałem. Mocno poczułem emocje ludzi, ich poruszenie, trud. W takim momencie łatwiej mi skontaktować się ze swymi uczuciami. Wzruszył mnie ból ludzi. Ale też ich moc i chęć włączenia się w życie społeczne. Obietnica wspólnoty.

Obywatelskie działanie

Jedna z kobiet powiedziała, że siedzi tu jako obywatelka. Że po początkowej rozpaczy i poczuciu bezsilności czuje w sobie potrzebę działania. Że swój lęk i złość chce leczyć działaniem. Konkretnie to myśli o akcji społecznej, która pokaże ludziom, że mają moc sprawczą w codziennym życiu. Że to co robią i mówią, ma wpływ na innych. Na świat.
Trzydziestoparolatek powiedział, że pochodzi z Gdańska. Że chce inspirować się przesłaniem Pawła Adamowicza. Że w tej sferze, na której się zna, a jest to zarządzanie organizacjami, jest dużo do zrobienia. I że dziewczyna, która czuje pustkę, ma świetne, kolorowe, buty. Te buty też go inspirują.
Swoją mądrość wniosło małżeństwo starszych ludzi. „Nie można się załamywać”, prosili, a przeżyli wiele. „I mądrze głosować”, dodali.
*
W drugim „okrążeniu” energia ludzi zaczęła się zmieniać. Pojawiło się więcej luzu i nadziei. Kobieta, która czuła się zamrożona, powiedziała, że trochę odtajała. Ta, która czuła pustkę, uśmiechnęła się. A mężczyzna wyszedł z poczucia bezradności. Pod koniec spotkania pewna kobieta zaczęła płakać. Powiedziała, że pracuje w komunikacji społecznościowej i spotyka się z zalewem hejtu, złości i pogardy. Nie wie, jak sobie z tym dać radę w codziennej pracy. Powiedziałem, że Terapia obywatelska to ludzie, do których może zgłosić się po pomoc terapeutyczną. Podczas ostatniego, domykającego okrążenia, osoby w kręgu mówiły o wdzięczności za spotkanie. Za poczucie wspólnoty i dar otwartych serc. Krąg to tajemnicze narzędzie do budowania bliskości. Jest coś takiego w nas, ludziach, że gdy odważymy się zbliżyć do siebie, budzi się tajemnica. Wyszedłem z kręgu uniesiony wdzięcznością, ulgą i nadzieją. Śmierć i lęk ukoiła bliskość.

Duszę posilić

Kilka dni później Terapeutyczne śpiewanie dało mi wielką przyjemność. Wspólne śpiewanie ludowych pieśni daje poczucie wspólnoty i mocy. Gdy kilkanaście gardeł naraz wydobywa ludowe, czyli idące z głębi dziejów dźwięki i słowa szlifowane przez pokolenia, budzi się w człowieku trwoga i zachwyt. A ponieważ czas śpiewania był wyjątkowy, na tym kręgu również pojawił się płacz. Dziewczyna, z której wylewały się wielkie emocje – płacz, a za chwilę śmiech – poprosiła, aby krąg ją przytulił. Kilkanaście osób położyło na niej swoje dłonie. I zanuciło. Przekazaliśmy jej część swojej energii, mocy, współczucia. W taki czas, gdy umiera człowiek, ludzi chcą być razem. Aby wspierać się przed lękiem i samotnością. Myślę, że na nasze czasy krąg to wartość, o która warto zabiegać. Bo karmi nasze dusze. Jak w pieśni, którą śpiewaliśmy:

Mój kieliszku malowany,
złotem srebrem powlekany
Daj się pochylić,
moją duszę posilić.

Roman Praszyński

PS. Dla mężczyzn, których wzywa krąg, mam propozycję. W lutym zwołuję męski krąg: Komu służy Graal.

środa, 23 stycznia 2019

Lepiej zdradzać, czy być zdradzanym?


Albo inaczej – lepiej porzucać czy być porzucanym? Spróbowałem jednego i drugiego. I wiem już – ból może być dobrym nauczycielem. Dla mnie był.

Dawno, dawno temu leżałem na skale nad morzem Śródziemnym, wiał silny wiatr, fala obywała mi stopy, a ja rozpaczliwie płakałem. To był najpotężniejszy płacz mojego życia. Wstrząsał całym ciałem, wypruwał wnętrzności. Był jak morze, zabierał mnie całego. Był jak fala, która zmywa. Gdy się cofa, zostaje mokra, jasna skała, czysty, delikatny piasek.
Co robiłem na południu Hiszpanii? Opłakiwałem miłość, którą straciłem, opłakiwałem całe życie. Jak się tam znalazłem? Gdy kobieta, którą kochałem, nagle oznajmiła, że odchodzi, spakowałem plecak i ruszyłem w Pireneje. Zamknięty w autobusie przez kilkanaście godzin smażyłem się w ogniu własnego żalu, złości, bezradności. Nie mogłem o niczym innym myśleć, wciąż obracałem w głowie naszą ostatnią rozmowy. Przypominałem sobie słowa, gesty, snułem domysły. Wykrzykiwałem w myślach frazy, których nie wypowiedziałem. Wymyślałem zaklęcia, przekleństwa i racjonalne fantazje. Byłem chory z rozpaczy.

Pixels
Rozbiłem namiot w górach. Chodziłem po lesie i waliłem suchymi konarami w pnie drzew. Wykrzykiwałem słowa wściekłości, a zaraz potem płakałem z żalu. Moje emocje fikały kozła. A ja razem z nimi. Tak, rzucałem się na leśny mech w poszukiwaniu ukojenia. Kopałem piętami w ściółkę leśną i straszyłem zwierzęta charcząc do hiszpańskiego nieba. Jeżeli wierzyć naukowcom, że miłość to koktajl substancji podobnych do kokainy i heroiny wstrzykniętych wprost do mózgu, to ja byłem na odwyku. Błąkałem się po Pirenejach, próbując poradzić sobie z brakiem narkotyku. Tak trafiłem nad morski brzeg, gdzie pobłogosławił mnie płacz. Był jak mokry okład na moją rozpaloną duszę. Niósł ulgę.
*
Teraz cofnijmy się w bardziej w przeszłość. Kilka lat wcześniej byłem tym, który porzuca. Któregoś dnia spakowałem plecak i odszedłem od żony. Zamieszkałem u kumpla i cieszyłem się odzyskaną wolnością. Wiodłem radosne życie kawalera, sprawy z rozbitego małżeństwa pozostały niezałatwione. Wypłynęły w kolejnym związku. Gdy chciałem stworzyć trwałą relację, wszystko zaczęło się sypać. Aż wylądowałem na skale nad Morzem Śródziemnym.
*
Płakać nauczyłem się na terapii. Bez tej umiejętności płacz na skale nad brzegiem morza nie byłby tak ożywczy. Wypłakałem całe życie. Wypłakałem te chwile, kiedy mnie krzywdzono. I te chwile, kiedy ja zadawałem ból. Przeprosiłem, kogo miałem przeprosić. I wybaczyłem tym, którym dane mi było wybaczyć. Gdy skończyłem płakać, byłem wyczerpany, jak po dniówce w kamieniołomach.
*
To był przełomowy moment mego życia. Doszedłem do dna swojego bólu. Fala płaczu wymyła muł przeszłości. Wróciłem do Polski odmieniony. Słaby, ale czysty. Kolejne lata były latami rozwoju. Powolnego i uważnego budowania wewnętrznej mocy.
*
Gdyby miał porównywać obie sytuacje – tę, w której porzucałem i tę, w której zostałem porzucony – bez wahania wskazałbym tę drugą jako „lepszą”. Dlaczego? Gdy odszedłem od żony, było to wydarzenie poruszające, było tam wiele uwalniających emocji, ale przemiana zatrzymała się wpół drogi. Dopiero, gdy sam zaznałem goryczy i dramatu porzuconego – ból dokonał przemiany. Dojrzałem. Tam, nad brzegiem Morza Śródziemnego jakaś część mnie umarła. Opłakałem ją i zrobiło się miejsce na nowe życie. Na pewno nie pozbawione bólu i problemów. Ale więcej w nim świadomości. Dlatego nie potępiam w czambuł zdrady i porzucenia. Mogą być tym ogniem, który wypala glinianą skorupę – tworząc piękną, delikatną porcelanę!
*
Jeżeli mierzysz się z bólem zdrady lub rozstania – zapraszam na warsztat: „Zdrada. Rozstanie. I co dalej?”. Razem z Justyną Masellą-Praszyńską, z którą tworzymy wieloletni związek, postaramy się pomóc Ci zająć się Twoimi emocjami. I znaleźć sens Twojego dramatu. Kryzys jest zawsze szansą. Od każdego i każdej z nas zależy, jak go wykorzystamy.

Roman Praszyński


poniedziałek, 14 stycznia 2019

Zdrada. Rozstanie. I CO DALEJ?


Warsztat rozwojowo-terapeutyczny.


Miało być tak pięknie, a skończyło się bólem? Cierpisz, bo ukochana osoba zdradziła? Nie sposób przed tym uciec. Bliskość grozi boleścią. A zdrada i rozstanie wpisane są w ludzki los. Jak po intymnej katastrofie poradzić sobie z bólem? Jak odzyskać poczucie wartości? Jak znów zaufać?

A może Ty zdradziłaś/eś? Albo zastanawiasz się nad odejściem? I miotają Tobą wątpliwości? Potrzebujesz przyjrzeć się swoim wyborom?

Zapraszamy na cykl warsztatowy (pięć spotkań), podczas którego zadbamy o Twoje emocje, podpowiemy, jak poszukać własnej mocy i postaramy się wspólnie odkryć czego uczy kryzys. 




Każda trudna sytuacja niesie w sobie własne rozwiązanie. Na pewno pytasz – dlaczego mnie to spotkało? Ale zapytaj też – czemu to służy? Po co mi się to wydarzyło? I jak mogę to przemienić na własną korzyść?


Przeczytaj: Lepiej zdradzać czy być zdradzanym?


Zdrada i rozstanie to wielki wstrząs emocjonalny. Stres porównywany do tego, który dotyka nas po śmierci bliskiej osoby. Masz prawo do wszelkich uczuć – żalu, smutku, złości i rozpaczy. Masz prawo nic nie czuć. Być może życie wydaje Ci się teraz jałową pustynią. Nie wierzysz, że kiedyś będzie lepiej. Ale drzemią w Tobie siły, które mogą Cię podźwignąć. Otwórz się na nie. Otwórz się na siebie. Zapraszamy do wspólnego, uważnego bycia.

Prowadzący:

Justyna Masella-Praszyńska: „Jestem żoną i matką. Pasjonatką edukacji demokratycznej. Terapeutką w nurcie psychologii transpersonalnej i zorientowanej na proces”

Roman Praszyński: „Jestem mężem i ojcem trojga dzieci. Zarabiam jako dziennikarz. Wydałem pięć powieści. W CUD Grochów prowadzę męski krąg. Studiuję psychologię zorientowaną na proces. Jestem w trakcie egzaminów”.

Pracujemy metodą psychologii zorientowanej na proces, dramą, komunikacją bez przemocy. Do narzędzi psychologicznych dodajemy własne doświadczenie. Jesteśmy małżeństwem z bogatą przeszłością rozstań i powrotów.

Czas: wtorki godz.19.00-22.00, od 19.03 do 16.04

Miejsce: CUD Grochów, Warszawa, Osowska 84a. 
Cena: 100 zł za spotkanie (przy opłacie z góry do 08.03 zniżka 430 zł za pięć spotkań)
Warunkiem rezerwacji miejsca jest wpłata zaliczki 100zł
kontakt: jusmaspras17@gmail.com lub tel.605178703

niedziela, 30 września 2018

Nie uciekajcie, chłopaki!


Z mężczyznami jest jak z UFO, wszyscy o nich mówią, ale nikt nie widział. Chłopaki, gdzie jesteście?


Rozmawiałem niedawno z jednym z gigantów polskiej rozrywki. Facet zrobił karierę w Warszawie, Nowym Jorku i Petersburgu. Całe życie pracuje ponad siły i wydaje się, że nic oprócz kariery go nie obchodzi. A jednak na pytanie, co jest najważniejsze, odpowiada: „Żona, dzieciaki”. A więc skoro nawet on przyznaje, że relacje są w życiu najważniejsze – nie sława i pieniądze – więc może rzeczywiście tak jest?

Przygotowujemy się z Justyną do warsztatu „PO CO NAM Relacje?”. Sam sobie od lat zadaję to pytanie – po co mi relacje? To pytanie przypomina mi buddyjski dowcip: „Jesteś już oświecony? To zamieszkaj tydzień z rodzicami!”. Więc po to są relacje – żebyśmy mogli dotknąć najbardziej bolesnych miejsc w sobie. I je uleczyć. Bo bliska relacja z drugim człowiekiem odkrywa nam prawdę o nas samych. Nikt tak nie ujawni moich niedojrzałych części, jak kochająca żona. Dlatego relacje są niezbędnym wehikułem, którym podróżujemy w stronę siebie. Związek to nieustanny taniec na linie nad przepaścią. Trzeba sporo nauki i jeszcze więcej świadomości, żeby tańczyć długo i szczęśliwie.

Pamiętam, że do trzydziestego trzeciego roku życia wydawało mi się, że dam sobie radę sam. Że o sobie i tańcu wiem wszystko. Ale gdy się rozwiodłem, a potem rozpadł mi się kolejny, ważny związek, ugiąłem kark lęku i dumy. Poszedłem po naukę. Tak wkroczyłem na ścieżkę terapii i rozwoju. Szczerze? To jedno z ważniejszych doświadczeń w moim życiu! Terapia i warsztaty rozwojowe umożliwiły mi zmianę tożsamości. Efektem tego jest również to, że teraz razem z moją przyjaciółką i żoną, możemy zapraszać na warsztat: „PO CO NAM Relacje?”.

Zobacz też: Moc/Niemoc. Równowaga sił.

Startujemy 5 października. Chętnych jest sporo. Tylko jeden smutek. Prawie wcale nie ma mężczyzn. Chłopaki, gdzie jesteście? Czy relacje nie są dla was ważne? Nie wierzę. Wiem – sam jestem facetem – że są bardzo ważne. Na nich zbudowany jest świat. Tylko, że ten świat wpędził nas w pułapkę. Nie wolno przyznawać się do słabości. Coś nie działa? Jakaś miłość? Relacje? Małżeństwo? Niemożliwe! Sam dam sobie radę! Sam! A jak nie dam, jest gotów umrzeć. I umieramy. Statystki są bezwzględne. Chorujemy i żyjemy krócej.

Więc życzę sobie – i wszystkim mężczyznom – żebyśmy umieli poprosić o pomoc. Bo potrzeba pomocy to żaden wstyd. Wprost przeciwnie – dbanie siebie to powód do dumy. Dumne chłopaki, nie uciekajcie!

Warsztaty terapeutyczno-rozwojowe "PO CO NAM Relacje", od 5 października do 14 grudnia 2018 r. Warszawa, CUD Grochów


Polecany post

Między miłością a wolnością

Warsztat 6-7 lipca 2019  Pragniemy miłości. I uciekamy od niej. Tęsknimy za związkami. I rozbijamy je. Dlaczego bliskość wydaje się czy...