Jaki
powinien być dzisiejszy mężczyzna? I co może zrobić, żeby
dobrze żyć z kobietą? - zapraszam na warsztat o relacjach. Nie tylko dla mężczyzn!
Wczoraj
usłyszałem od inteligentnej i wrażliwej kobiety: „Kiedyś
mężczyźni imponowali złotym mercedesem. Dziś chcą imponować
nosząc swoje dzieci w nosidełkach”. W jej słowach była
przygana. Mężczyźni objawiający ludzkie uczucia nie budzili jej
zaufania. Ale od innej kobiety – wrażliwej i inteligentnej –
usłyszałem niedawno: „Świat byłby lepszy, gdy mężczyźni
potrafili płakać”. Więc jaki powinien być dzisiejszy mężczyzna?
I co może zrobić, żeby dobrze żyć z kobietą?
Nie
znam prostej odpowiedzi na to pytanie. Wierzę, że ta odpowiedź
istnieje, ale żeby ją poznać, trzeba wybrać się w długą, krętą
i bolesną podróż. Podróż do wnętrza siebie. I trzeba liczyć
się z tym, że nie ma jednej formuły, każdego dnia ponownie trzeba
sobie na to pytanie odpowiadać.
*
Wychowały
mnie kobiety. Matka i siostry. Więc siłą rzeczy bliżej mi do
wzorca, w którym mężczyzna nosi dzieci w nosidełkach. Ja swoje
nosiłem. W mojej podróży do wnętrza siebie raczej szukałem
miecza. Miecza, którego nie potrafił mi wręczyć ojciec. Ale, gdy
w końcu znalazłem swoje ostrze, okazało się, że pomaga mi
płakać. To paradoks, że drugą stroną słabości jest siła.
Moim
osobistym odkryciem w relacji z kobietą była chwila, gdy poczułem,
że mam prawo do złości. Że złość może być lekarstwem.
Oczywiście, jak z nitrogliceryną, trzeba się z nią obchodzić
ostrożnie. Jednak jest. I może być darem, który wnoszę do
związku.
*
Bo
największy dar, jaki możemy dać drugiemu człowiekowi – oprócz
przytulenia i powiedzenia: „Hej, fajnie, że jesteś”, to słowa,
które bolą. Bolą, bo zmuszają do wejrzenia w swoje słabości,
prowokują do zmiany. A kto bardziej zna takie słowa, jak nie
najbliższa osoba? Ale uwaga, te słowa nie zaczynają od: „Jesteś
głupia”, „Wkurzasz mnie”. Te słowa zaczynają się od: „Czuję
złość, gdy ty...” i „Pragnę, żebyś ty...”. Tak, zdarza się, że trzeba wypowiedzieć te słowa wiele razy, zanim zostaną usłyszane.
Ale naprawdę warto z wytrwałością wnosić swoją złość. Z
prawdziwym współczuciem.
*
Tak,
drugą stroną złości jest współczucie. Zawsze pod wkurwem jest
coś delikatnego, co złość stara się ochronić. Czułe zajęcie
się złością, z szacunkiem i uważnością, otwiera dojście do
pokładów wrażliwości. Nie da się ukryć – współczucie to
potężna siła. Potężniejsza od złości.
*
Joseph
Campbell, amerykański myśliciel, powiedział, że w małżeństwie
nie chodzi o szczęście. Chodzi o przemianę. To radykalne zdanie.
Ale w jakiś sposób niesie w sobie wolność. Lubię myśleć o
bliskim związku z kobietą, jak o pracy duchowej. Kobieta i
mężczyzna zamknięci w dwuosobowym klasztorze (choć czasem cele
bywają trzyosobowe i więcej…) na drodze do doskonałości. A przynajmniej
na drodze do dorosłości. Czy to się może udać? I czy ten proces
wzajemnego szlifowania dusz może nie boleć? Całe życie szukam
odpowiedzi...
*
Wszystkich zainteresowanych – i wszystkie! – pracą nad własnymi relacjami zapraszam na warsztat w Warszawie do ośrodka CUD
Warsztat "PO CO NAM Relacje?" od 5 października do 14 grudnia 2018
Warsztat "PO CO NAM Relacje?" od 5 października do 14 grudnia 2018
Także na: Facebooku!